Tegoroczny BBP odbywał się pod hasłem: "200% treningowej normy dla lepszej formy". Nie bardzo mogłam się pod nim podpisać, bo w tygodniu poprzedzającym zawody dopadło mnie przeziębienie i start w Biegu był pierwszym biegiem po chorobie. Na Bieg poszłam jednak w nadziei, że choć w tydzień formy nie da się wypracować, to w tydzień się jej nie traci;)
W BBP startował też mój Brat nr 1, tylko nie biegliśmy razem, bo mężczyźni startowali 45 minut później (start Biegu Przodowniczek Pracy był o godz. 12:15). Zresztą Brat szybciej biega, więc i tak nie bieglibyśmy za długo noga w nogę;)
Synek nr 1 poszedł z Tatą na przedstawienie do teatru Baj, więc młodszy miał zostać tym razem z Dziadkami (moimi Rodzicami), którzy też mieszkają na Bemowie. Ale ostatecznie wyszło inaczej, bo Tata wpadł na pomysł, że skoro bieg jest na Bemowie, to pójdą z Mamą razem z wnuczkiem nam pokibicować. Po raz pierwszy w trakcie zawodów towarzyszyła mi Rodzinka w tak szerokim składzie (na koniec, już po moim biegu, na miejsce dotarł jeszcze Mąż z Synkiem nr 1 - zdążyli jeszcze pokibicować Szwagrowi, tudzież Wujkowi). Przynajmniej była okazja, aby rodzinnie spędzić niedzielę:) Synek nr 2 przespał co prawda cały mój bieg, ale miał wtedy niecałe 9 miesięcy, więc mogę mu to wybaczyć;) Za to zobaczyć na trasie "swoich" kibiców - bezcenne:)
Klimat Biegu nawiązywał do czasów PRL, stąd ci Przodownicy. Po biegu można było odebrać pakiet towarów luksusowych na tzw. kartki:)
Koszulka biegu, numer startowy i kartki na towary luksusowe.
Kultowy papier Serwus
Pod Urząd Dzielnicy Bemowo, na tyłach którego zlokalizowane zostały start i meta, przyszliśmy z Bratem na piechotę (reszta pojechała już autobusem), pokonując szybkim marszem ok. 1,5 km. Rozgrzewkę przed bieganiem miałam więc zaliczoną. I dobrze, bo przybyłam na miejsce prawie w ostatniej chwili.
Trasa BBP liczyła 5 km (dwie pętle po 2500 m) i kluczyła po uliczkach Osiedla "Przyjaźń". To osiedle drewnianych baraków powstało dla radzieckich budowniczych Pałacu Kultury i Nauki, a po zakończeniu budowy zostało przekazane warszawskim uczelniom. Obecnie w drewnianych domkach mieszczą się akademiki studenckie. Pętla składała się właściwie z kilku mniejszych "pętli".
Trasa Bemowskiego Biegu Przyjaźni, źródło: www.biegbemowa.pl
Może przez tę ilość zakrętów, a może dlatego, że nigdy w Osiedle się nie zagłębiałam (zdarzało mi się bywać jedynie na jego obrzeżach) nie bardzo mogłam się zorientować w którym miejscu trasy aktualnie się znajduję. Biegło mi się tego dnia wyjątkowo ciężko. Z upragnieniem, już na pierwszej pętli, wyglądałam punktu z wodą (bo nie wzięłam swojej wody - nauczka na kolejne starty - lepiej mieć ze sobą coś do picia). Po drodze zarejestrowałam tylko oznaczenie "4 km", ale na pierwszej pętli niewiele mi to pomogło;) Za to łyk wody już tak:) W 2-3 miejscach trzeba było uważać na rozkwaszone na asfalcie jabłka, bo można było się na nich poślizgnąć.
Zdjęcia z trasy, fot. Zbigniew Mamla
Radość z życiówki:)
Pragnienie na mecie można było ugasić rozdawaną tam wodą, węglowodany uzupełnić kanapką z pieczywa chrupkiego, a biegowy wysiłek zostawał uwieńczony medalem. Była też okazja spróbowania napoju izotonicznego jednego ze sponsorów (także dostępnego na kartki;)), ale mi osobiście niezbyt on smakował.
Organizatorzy BBP zachęcali też do wzięcia udziału w konkursie na najciekawsze przebranie. Na trasie można więc było spotkać bufetową, wzorową uczennicę, a nawet przodowniczkę pracy w koszuli w kratę, w roboczych ogrodniczkach i berecie. Może w przyszłym roku i ja się przebiorę? Bo mam nadzieję, że to nie ostatnia edycja BBP:)
Medal Bemowskiego Biegu Przyjaźni.
Po moim biegu kibicowaliśmy Bratu, który też zrobił swoją "życiówkę". A potem wszyscy razem pojechaliśmy do Rodziców na niedzielny obiadek;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz! :)
Pozdrawiam i zapraszam także na:
www.facebook.com/zabieganna