Tym razem po raz pierwszy na bieg pojechaliśmy całą rodziną - Mąż, Synek nr 1, Synek nr 2 i ja oczywiście. Trochę się obawiałam jak to będzie, bo młodszy Synek ma dopiero 8 miesięcy, ale udało się zrealizować założony cel. Chłopcy byli grzeczni, choć młodszy był nieco śpiący;) Starszy kibicował mi dzielnie na trybunach. Fajnie było słyszeć: "Mama dawaj, mama dawaj!". W którymś momencie postanowił nawet dołączyć do mnie:) Ale o tym za chwilę...
Numer 800 gotowy do boju:)
źródło: www.facebook.com/BiegSerca
Ponieważ limit miejsc w Biegu Serca wynosił 1000 uczestników, za swój minimalny cel postawiłam przebycie 10 okrążeń ("przydział" okrążeń, jaki wypadał na jednego uczestnika biegu, aby cel finansowy Organizatorów został osiągnięty). Po cichu liczyłam, że dam radę przebiec 20 okrążeń, a nieśmiało marzyłam o 25. I udało się! Wybiegałam 26 okrążeń (tak dla pewności, że się nie pomyliłam w liczeniu kółek), w tym jedno wspólnie z moim starszym Synkiem. Biegliśmy razem ręka w rękę, noga w nogę. To wspólne 400 m dało mi niesamowitego kopa do dalszego pokonywania kółek. Większego niż kostki cukru dostępne w punkcie żywieniowym, choć z nich też raz skorzystałam:)
Mój dzielny Mały Spartanin :)
W trakcie mojego ponad godzinnego biegu, na bieżni stawił się aktor Tomasz Karolak, który w stroju Spartanina wraz z oddziałem Spartan minął mnie po drodze.
Grupa Spartan z Tomaszem Karolakiem na czele
Pogoda dopisała, słońce grzało, więc bieg w takim stroju to nie lada wyczyn. Nie wiem, czy dałabym, radę biec zakryta od stóp do głów peleryną, z hełmem na głowie, z tarczą i włócznią w ręku. Tym bardziej podziwiam Spartan i ich inicjatywę na rzecz dzieci! Pokonanie maratonu to nie lada wyczyn, pokonanie go w takim stroju to dla mnie wyczyn podwójny.
Słońce grzało
Podziwiam też Uczestników Nieoficjalnych Mistrzostw Polski w biegu 5 h. Widziałam jak Jeden z Nich walczył z bólem prawej nogi - utykał, ale mimo wszystko biegł dalej. Ile trzeba mieć w sobie siły i determinacji?! Nie wiem, czy bieg udało Mu się ukończyć, ale i tak podziwiam! Wielki szacunek!
Nie potrafię wyrazić słowami swojego podziwu dla osób poruszających się na wózkach, które brały udział w Biegu Serca. Chyba po prostu trzeba to zobaczyć na własne oczy. Wielkie brawa za determinację! Piękna lekcja dla nas, ludzi zdrowych, którzy czasem bardzo nie szanujemy i nie doceniamy swojego zdrowia...
Na bieżni
Tak jak wspomniałam, bieg zakończyłam po 26 okrążeniach. Pewnie dałabym radę zrobić jeszcze kilka, ale Młodszy Synek zaczął domagać się uwagi ze strony mamy. Po zaspokojeniu potrzeb młodego ssaka;), pokręciliśmy się jeszcze chwilę po terenie imprezy. Odwiedziliśmy oczywiście Strefę Dzieci, gdzie starszy Synek miał okazję "powyciskać" sztangę pod czujnym okiem Spartanki, pobawić się na stoisku Playmobil (ciężko go było stamtąd zabrać;)) oraz własnoręcznie pomalować ekologiczną torbę (taką atrakcję zorganizował dzieciom sponsor Główny Biegu - Żywiec Zdrój). Jako, że ma na imię Wojtek, miał też okazję na chwilę zostać (a jakże!)... strażakiem:)
Jak Wojtek został strażakiem;)
Udział w Biegu Serca będę wspominać jako przede wszystkim pożytecznie, ale też i mile, rodzinnie spędzoną niedzielę. Ten dzień dostarczył nam wszystkim wielu wspaniałych emocji. Pięknie jest pomagać i warto jest angażować w to dzieci od najmłodszych lat. Może w przyszłym roku Synek da radę przebiec ze mną więcej okrążeń?:) Ja też spróbuję się poprawić:)
Medal - jak do tej pory najpiękniejszy - zdobyty w słusznej sprawie, do tego wspólnie z Synkiem:)
Ukończył bieg z rezultatem 125 okrążeń ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny wynik!:))
UsuńJa przebiegłam 23, gdyby spojrzała na telefon i zobaczyła, że brakuje dwóch do 10km wycisnęłabym z siebie ta resztę sił. Mój siostrzeniec -12 lat śmignął o 2 więcej ode mnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że i tak udało Ci się wybiegać dobry wynik! Liczyła się tu już sama próba, nieważne ile kto zrobił kółek. Każdy z nas dał z siebie tyle ile mógł. Każde okrążenie naprawdę miało znaczenie:)
Usuń