Na początku stycznia opublikowałam wpis w którym opisałam jak wyglądała realizacja I etapu mojego czelendżu, który trwał od 1.10 do 31.12.2018 r.
7.01 rozpoczął się drugi, także trzymiesięczny, etap. Jednak dopiero wczoraj otrzymałam wiadomość z powiadomieniem, że spełniłam wszystkie wymogi pierwszego etapu, przesłałam odpowiednie dowody realizacji i mogę oficjalnie kontynuować przygodę ze sportowym wyzwaniem Kamili Rowińskiej.
Przede mną bardzo trudny moment tego wyzwania - jutro wyjeżdżam służbowo za granicę na dwa tygodnie. Będę przebywać w zupełnie innej strefie czasowej (+7h). Poza realizowaniem poszczególnych elementów wyzwania (pokonywania wymaganego dystansu biegowego, lektury kolejnej książki z wyzwaniowej listy i codziennego plankowania), będę dodatkowo musiała pilnować odpowiedniej pory treningów i wpisów na stronie Kamili na Facebooku*.
Pobyt za granicą mam zaplanowany dość szczegółowo, obawiam się, że w czasie zgodnym z naszą strefą mogę nie móc realizować treningów biegowych (codziennie min. 2,5 km w max. 25 min/5 km w max. 50 min co drugi dzień ). Realizowanie biegania w odpowiednim czasie z pewnością będzie najtrudniejsze. Nie wspominając już o nieznanych ścieżkach biegowych i towarzyszącym przy tego typu wyjazdach zmęczeniem, spowodowanym przez jet lag.
Pożyjemy - zobaczymy. Będę próbować. Tymczasem zabieram się za pakowanie...
*Poniedziałkowe wpisy z podsumowaniami biegowych dystansów z minionego tygodnia oraz wpis z lekcjami z książki, którego pora publikacji przypada na 31.01, więc zbiega się z datą mojej kilkunastogodzinnej podróży powrotnej. Porę treningów i publikacji trzeba dopasować do strefy czasowej obowiązującej w Polsce.
Podziwiam za ten zapał... Mi bieganie idzie ciężko (choć ogólnei uwielbiam wysiłek fizyczny), ale próbuję się przekonać. Na razie bardzo małymi kroczkami w przenośni i dosłownie :D
OdpowiedzUsuń