niedziela, 31 maja 2015

Zawody biegowe: PKO Półmaraton Sopot - najbardziej kolorowy i wesoły bieg, w którym brałam udział :)

Z Sopotu wróciłam bez życiówki, bez medalu i w dodatku meldując się na mecie jako ostatnia, ale to właśnie podczas tego biegu usłyszałam: "Jesteś najlepsza!" :)

Pakiet startowy na PKO Półmaraton Sopot, który odbywał się 02.05 wygrałam w konkursie na Facebooku. Miała pojechać ze mną Przyjaciółka. To miał być taki majówkowy babski weekend. Niestety, nie mogła mi towarzyszyć. Wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Wtedy dowiedziałam się, że pakiety startowe na ten bieg wygrały także inne blogerki: Magda FlyingShoes, Magda LenaBiega i Iza Fit Fighterka. Postanowiłam więc zapytać, czy nie przygarną mnie do swojej ekipy. I ku mojej wielkiej radości, zgodziły się :) Towarzyszyła nam jeszcze Ania La vida es mentolada, która nie biegła, za to była naszą Kibicką nr 1 :)

Dziewczyny wykupiły bilety na Polski Bus jeszcze zanim się z nimi umówiłam. Kiedy chciałam kupić bilet, nie było już miejsc na poranne kursy. Żeby nie tracić za dużo czasu, do Sopotu pojechałam Pendolino. Bardzo komfortowa podróż, 3h i jesteś nad morzem, tylko bilety mogłyby być tańsze ;)

Jednak tak zaplanować podróż, to chyba tylko ja potrafię :) Kupowałam sobie miejsce od okna a okazało się że miałam od korytarza. Żeby było jeszcze lepiej, to pociąg jechał do Gdyni a nie, jak niesłusznie zakładałam, tylko do Gdańska (skąd mi się to wzięło to nie wiem) i zatrzymywał się na stacji Sopot, gdzie docelowo miałam wysiąść. To tylko 10 min jazdy więcej, a ja musiałabym w Gdańsku wysiąść, żeby się przesiąść do SKM :) Zorientowałam się w swojej pomyłce jeszcze na dworcu w Warszawie, pytałam więc pana w informacji, czy mogę jakoś dopłacić, żeby dojechać do Sopotu bez przesiadki w Gdańsku, ale już nie było czasu na przebukowanie biletu. Poszłam jednak do kierownika pociągu i okazało się, że mogę na tym bilecie dojechać do Sopotu. A i tak siedziałam pod oknem :) Pani, która jechała z córeczką miała 2 miejsca pod oknem, jedno za drugim i chciała się ze mną zamienić, żeby mogła siedzieć razem z dzieckiem. Numeracja siedzeń w Pendolino ma swoją własną logikę i numery po kolei nie są obok siebie, np. 12 jest obok 18, 13 nie ma wcale. Podobno to numeracja z pociągów z przedziałami. Ale po co? Gdybyście się wybierali w podróż z kimś jeszcze i chcieli siedzieć obok niego, to uważajcie na numerki :)
 
Pierwsza podróż naszym TGV zaliczona ;)
 
W efekcie wyboru różnych środków transportu, spotkałyśmy się z Dziewczynami dopiero na miejscu w Sopocie. Piątek upłynął nam pod znakiem dobrego jedzenia, moknięcia w deszczu (dopiero po południu wyjrzało słońce), nabijania pieszo wielu kilometrów, odbioru pakietów startowych i Pasta Party w Ergo Arena, gdzie było biuro zawodów i robienia setek zdjęć.

Niestety, moje zdjęcia wcięło :( Właśnie to odkryłam i zrobiło mi się smutno :( Tyle pięknych i radosnych chwil... Nie wszystkie zdjęcia wrzucałam na Facebooka. Od jakiegoś czasu szwankuje mi karta pamięci w telefonie. Chyba najwyższa pora zrobić z nią porządek! Na szczęście część zdjęć udało mi się ściągnąć od Dziewczyn :)

 Gofry najlepiej smakują nad morzem :)
Ja, Iza, Ania i dwie Magdy
 
 
Biegamy :)
 
 
 Tworzyłyśmy bardzo kolorową i wesołą ekipę :)
 
Wyjazd blogerski, więc selfie musi być :)

  
  
 Pozujemy pod ERGO Areną. W środku Projekt Marcel.

Piątek minął szybko, wróciłyśmy do domu wieczorem, trzeba było się więc szybko kłaść spać, żeby mieć siły na rano.

 
 

W sobotę rano wystroiłyśmy się w tiulowe spódniczki :) Każda z nas wybrała inny kolor, bo im bardziej kolorowo, tym lepiej ;)

 
Nasze stroje przyciągały uwagę, ale też wywoływały uśmiech na twarzy kibiców i przechodniów.

Wszystkie pobiegłyśmy dla 18-letniej Magdy, która urodziła się ze złożoną wadą serca i zbiera pieniądze m.in. na operację wszczepienia bioprotezy zastawki. W ramach charytatywnych akcji prowadzonych w trakcie wielu imprez biegowych sponsorowanych przez PKO Bank Polski można pobiec dla osób takich jak Magda, które potrzebują pieniędzy na leczenie. Żeby to zrobić wystarczy pobrać przed biegiem kartkę z napisem "biegnę dla..." we wskazanym wcześniej miejscu i wpisać się na listę. Warunkiem wypłaty świadczenia przed Fundację PKO BP jest udział w akcji określonej liczby osób. Dlatego nie wahajcie się biec z białą karteczką na plecach :) Informacje o bieżących wydarzeniach można znaleźć na fejsbukowej stronie akcji PKO Biegajmy Razem.

Wszystkie pobiegłyśmy dla 18-letniej Magdy
 
Biegłyśmy razem przede wszystkim dla zabawy i chciałyśmy zrobić życiówkę dla Magdy (Lena Biega), która miała czas ok. 2:30. Zaczęłyśmy w tempie 6:10 min/km. Chyba jednak za dużo skakałyśmy i od 10 km Lenie kolano odmówiło posłuszeństwa. Musiałyśmy znacznie zwolnić, żeby na koniec (od 17 km) po prostu maszerować. Zamykałyśmy cały bieg, musiałyśmy nawet uciekać przed quadem z sędzią ;). Na koniec dołączyła do nas Ania, nasza dzielna kibicka i zaplecze logistyczne w jednym. Rano było dość chłodno, poubierałyśmy więc bluzy, koszulki z długim rękawem. W biegu jednak było nam ciepło i po drodze się z nich rozbierałyśmy a Ania to wszystko dzielnie nosiła.

Na ostatniej prostej Lena mimo bólu zmusiła się do ostatniego wysiłku i cała nasza piątka wraz z Anią wbiegła na metę trzymając się za ręce :) Girl power!



 


Na mecie :)
 
Tyle braw, okrzyków radości i dopingu nie zebrałam jeszcze nigdy! Do tej pory na samo wspomnienie robi mi się wesoło i ciepło na sercu.

Na metę dotarłyśmy z czasem 2:43 (czyli zważywszy na okoliczności z wcale nie takim złym wynikiem) i niestety tu spotkało nas niemiłe zaskoczenie - okazało się że nie ma dla nas medali!:( Organizatorzy nie przewidzieli, że na koniec zapisze się jeszcze kilkaset uczestników. W efekcie zabrakło medali dla kilkunastu osób. Zapewniono nas, że medal przyjdzie pocztą, ale niedosyt pozostał. W końcu każda z nas miała marzenie o zdjęciu z medalem na plaży ;)

Ale jak Ci nie dadzą medalu na mecie, to zawsze możesz go sobie narysować ;P

  Medal tymczasowy z Sopotu
 
Medali zabrakło, ale humory dopisywały, bo atmosfera podczas biegu była wspaniała. Na trasie świetni kibice, zebrałyśmy z milion uśmiechów :), przybijałyśmy piątki i naładowałyśmy się pozytywną energią! Do tego słońce 🌞, morze i plaża :)

Medali nie było, ale za to była pizza, też okrągła ;)

Pizza po półmaratonie smakuje najlepiej ;P
 
Dziewczyny zostawały w Sopocie jeszcze jedną noc, ja zdecydowałam się wracać w sobotę wieczorem. W takim towarzystwie czas płynął szybko. Żałuję, że nie starczyło czasu żeby wejść na molo. Przyznaję, że nawet myślałam o tym, żeby zostać z nimi, ale bilet na Polski Bus miałam już wykupiony, trzeba się było więc zbierać do domu.
 
Pamiątka z Sopotu
 
I wróciłam do domu bez medalu, za to z garścią pięknych wspomnień. I muszelek :)

Jeszcze raz dziękuję Dziewczynom Lena Biega La vida es mentolada FlyingShoes i Fit Fighterka za wspaniały weekend! Jesteście the best! ♥ :*
 
PS. A medal przyszedł pocztą :)
 
 

3 komentarze:

  1. Super zabawę dziewczyny miałyście a jakie kreacje :) Grunt to dystans do siebie :) Aniu, uśmiechnęłam się - czytając Twój wpis :) Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Na pewno jeszcze pobiegnę w tej spódniczce ;)

      Usuń
  2. To było przed The Color Run ;) Dlatego półmaraton w Sopocie określiłam jako najbardziej kolorowy, tymczasem to jednak nie on zasługuje na to miano:
    http://www.zabieganna.pl/2015/06/zawody-biegowe-color-run-by-pzu.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)
Pozdrawiam i zapraszam także na:
www.facebook.com/zabieganna